poniedziałek, 1 września 2014

Let the storm rage on

Do dzisiejszego wpisu skłoniła mnie zarówno dyskusja na pewnym forum, jak i własne przemyślenia sprzed jakiegoś już czasu. Ale po kolei.
Rzecz tyczy się związków partnerskich, jednak zanim przejdę do ich apoteozy, chciałbym wyjaśnić, czym różni się wg moich obserwacji relacja męsko-męska od damsko-męskiej. Mam na myśli oczywiście relacje w kontekście pary, inne pragnę pominąć.
Na jakimś etapie życia człowiek zdaje sobie sprawę, że czuje się samotny. Trudno powiedzieć, czy jest to wina społeczeństwa (wszyscy w około "mają kogoś"), czy też wewnętrzna potrzeba, niemniej pojawia się konieczność szukania drugiej połówki. Być może będę mało subtelny, ale powiem wprost: w mojej ocenie wielu młodych mężczyzn traktuje to jak polowanie, grę, rywalizację itd. Gdy słyszę, że sobie wypatrzył, to aż czuję, że coś wewnątrz mnie się skręca. Ale nie o tym. W jakimś momencie to "polowanie" przechodzi w coś innego, podobno bardziej dojrzałego.
Z homoseksualistami (mówię o mężczyznach) jest trochę inaczej. Być może etap "myśliwski" też występuje, ale przede wszystkim w formie niejawnej. Jak można się przekonać, na gejowskich portalach randkowych przodują oferty zorientowane tylko na seks. Zmartwię Was tutaj, drogie panie: jest tam cała masa biseksualnych chłopaków zdradzających swoje dziewczyny i żony. Niestety, wielu z nas (gejów) wystarcza zaspokojenie swoich potrzeb seksualnych. Nie mają nikogo bliskiego, jedynie kumpli na seks. Z czasem może i przyjaciół, lecz nie jest to regułą.
Z drugiej strony opisane wyżej przypadki nie stanowią całości. Całkiem liczna jest grupa ludzi szukających partnera (prawdziwie- ciałem, duszą i duchem) oraz takich, którzy właściwie chcą tylko pogadać, podzielić się doświadczeniami. Tych ostatnich uważam za bardzo sympatycznych, jednak to nie na nich chciałem się skupić. Przypuśćmy, że homoseksualista znajduje partnera. Wiadomo- poznają się: najpierw piszą na portalu, potem przez gadu-gadu, telefon, Facebooka, w końcu dochodzi do spotkania i tak dalej. Ich relacja, choćby jak najbliższa, nigdy nie uzyska cech relacji damsko-męskiej. Brzmi trochę, jakbym zbyt wiele czasu spędził słuchając nieodpowiednich osób, ale pozwólcie, że to wyjaśnię.
Brakuje tu pewności: zabezpieczenia, jakie daje małżeństwo. Związek dwóch mężczyzn trwa tak długo, jak długo są sobą zainteresowani, później przemija. Zdarzają się oczywiście stabilne i "niekończące" się związki, ale stanowią raczej margines. W przypadku małżonków sprawa ma się inaczej- nawet wówczas, gdy stają się sobie obcy. Te kilka gram złota na palcu sprawia, że łączy ich umowa cywilnoprawna. Rozwód oznacza kłopoty i stanowi pewnego rodzaju ostateczność.
Oczywiście jest jeszcze problem z jawnością związku. Większość homoseksualistów wciąż siedzi w szafie, więc o ich miłości wie raczej wąskie grono osób. Ślub z kolei oznacza rozgłos wśród znajomych. Rozwód podobnie. Wiecie chyba, do czego dążę: po co robić sobie problemy? Tłumaczyć się znajomym?
Otóż to. Związek tajny oznacza tajne jego zakończenie, niestety.
I to by było na tyle, jeśli chodzi o moje spojrzenie na tę sprawę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz